Ostra jak brzytwa dwójka

Słowacka marka TETRAO znana jest głównie wśród myśliwych, którym oferuje fotopułapki, buty, plecaki czy lornetki, a także stylowe dodatki od portfeli po biżuterię. Ostatnio zaczęła też skupiać się na innych fanach aktywności na świeżym powietrzu i wprowadziła kilka noży. Przyjrzałem się dwóm z nich bardziej szczegółowo.

Przy wyborze stawiam na parę zupełnie innych modeli, które jednak tworzą kompletny zestaw, odpowiedni dla myśliwych i bushcraftowców. Osobiście uważam, że na wyprawy na łono natury każdy powinien mieć ze sobą zarówno stałą klingę, która pełni rolę podstawowego ostrego instrumentu, jak i bardziej kompaktowy scyzoryk, który posłuży jako opcja zapasowa. Zgodnie z tą filozofią moimi wspólnikami w lesie stały się solidny nóż TETRAO Amanita i składany nóż TETRAO Entomola.

Trujący muchomor

Przy produkcji swoich wyrobów TETRAO współpracuje z partnerami z różnych części Europy, wybierając dostawców o korzystnym stosunku jakości do ceny. Noże pochodzące z włoskich warsztatów nie są wyjątkiem, a zespół TETRAO łączy w swoim projekcie doświadczenie z pracy w terenie i pobytem w lesie.

Wszystkie ostre narzędzia noszą łacińskie nazwy wybranych gatunków grzybów. Najpierw przyjrzymy się modelowi Amanita (muchomor), który dostajesz w ciemnobrązowym skórzanym etui, z zapięciem na zatrzask i dopasowanym wieszakiem na pasek. Ze względu na pochodzenie myśliwskie, które uwzględnia również trudną obróbkę upolowanej zwierzyny i podobne zadania, nóż otrzymał najtrwalszą konstrukcję full tang (stal biegnie na całej długości, a rękojeści przykręcane są do rękojeści z boków).

Producent wybrał stal nierdzewną N690 jako materiał bazowy. W przeciwieństwie do „pokrewnego” materiału 440C, zawiera ona dodatkowe 1,5% kobaltu, długo trzyma ostrość i charakteryzuje się ponadprzeciętną elastycznością. Stal nierdzewna kobaltowa słynie z doskonałych właściwości tnących i rozdrabniających, co w połączeniu z korzystną ceną czyni ją jedną z najpopularniejszych stali na noże myśliwskie i kuchenne. Jego twardość wynosi od 58 do 62 HRC, w modelu Amanita jest to prawie idealne 60 HRC. Gdy przełożymy te parametry na język buszu: nóż N690 prawie nie wymaga pielęgnacji i można go łatwo naostrzyć.

Nie do końca łatwo opisać kształt ostrza 100 mm. Najbliższy chyba będzie opis ostrza typu clip point z wyraźnie zarysowanym "brzuszkiem". Zaciekawia „garbem” pośrodku górnej krawędzi, z wznoszącym się fałszywym ostrzem i nietypowo długą (38 mm) naciętą częścią grzbietu dla podparcia kciuka. Rezultatem jest „zajadły” wygląd, wysoka trwałość i dobra kontrola noża podczas kłucia i cięcia. Inne elementy to duży choil (łukowate wgłębienie u nasady dolnej krawędzi ostrza). Przy większości noży pełni rolę osłony i pozwala naostrzyć ostrze do końca, przy Amanite zyskał też inną funkcję. Podczas normalnej pracy wkładasz palec wskazujący w podobnie ukształtowane wgłębienie na uchwycie, podczas gdy kciuk spoczywa na tylnej, ząbkowanej części. Kiedy musisz popracować ciężej, wsuń palec wskazujący bezpośrednio do wcięcia i oprzyj kciuk na całej długości ząbkowanej części. Takie prowadzenie noża wymaga większej staranności, ale pozwoli na zastosowanie znacznie większego nacisku i odcięcie twardszych materiałów.

Z miejscem do przechowywania

Aby utrzymać jak najmniejszą wagę noża (Amanita waży 134 g), producent postawił na minimalistyczną oprawę z drewna oliwnego. Drewno jest precyzyjnie wygładzone z jedwabistym matowym wykończeniem, a nóż nie wyślizguje się z dłoni. A przede wszystkim drzewo oliwne charakteryzuje się wyjątkową twardością i trwałością. Wynika to między innymi z faktu, że drzewo ścina się dopiero po tym, jak przestanie owocować – czyli średnio 150 lat po posadzeniu. Przyjemny rysunek drewna to tylko wisienka na torcie.

Pod osadą znajduje się jeden z ciekawszych gadżetów, który przenosi bushcraftowy charakter tego noża na wyższy poziom. Jeśli odkręcisz parę śrub i usuniesz uchwyty, w stalowyej cześci znajdziesz owalne wgłębienie, które służy jako miejsce do przechowywania. Zapewne powiecie, że w „kieszonce” o wymiarach 12×60 mm nie zmieści się nic użytecznego. Ale pozory mylą, a rozmiar jej został powiększony dzięki poręcznym wgłębieniom wyfrezowanym po wewnętrznej stronie uchwytów.

Z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że włożysz do środka cztery survivalowe zapałki (które palą się też się na wietrze czy w deszczu), kilka decymetrów mikrosznurka, kłębek drutu wiązałkowego lub kawałek krzesiwa. Dzięki temu Amanita może posłużyć jako miniaturowe pudełko ostatniego ratunku. Gdy gubisz plecak z ekwipunkiem, gdy np. spadasz ze zbocza lub ktoś ci go ukradnie, zawsze masz przy sobie nóż w kaburze na pasku. Ten projekt jest jeszcze lepszy dzięki konstrukcji śrub, do których nie potrzebujesz śrubokręta ani multitoola. W ich główkach znajdują się półkuliste rowki, dzięki którym niemal każda moneta może pełnić tę rolę. Ze względu na pochodzenie noża z Europy, TETRAO poleca do tego 10 eurocentów.

Oprócz miejsca do przechowywania, w stalowym korpusie rękojeści znajdują się otwory odciążające, a w sytuacji awaryjnej Amanita można używać oprawy lub owinąć część uchwytu linką spadochronową. Futerał dobrze spełnia swoją funkcję, ale klejenie jest trochę niechlujne - po kilku dniach noszenia na pasku, niektóre części zaczęły się odklejać. Na szczęście skórę spaja jeszcze znacznie lepiej wykonane szycie.

Smukły i elegancki

Nazwa Entomola oznacza po łacinie dzwonkówkę i możemy ją określić jako klasyczy scyzoryk EDC, który oprócz wypraw w głuszę, przyda się też w mieście. Jednocześnie dzięki swojemu designowi nie pozostawi wątpliwości,co do Twojej miłości do natury. Przy wadze 110 g nawet nie wiesz, że masz go przy sobie, dosłownie – jest tak lekki, że czasami trzeba się upewnić, że wciąż jest w kieszeni. Ktoś może uważać to za wadę, mi odpowiada minimalistyczny sprzęt.

Nóż oferuje elegancko smukłe i zaskakująco długie ostrze typu drop point 90 mm, które wytworzone jest ze stali nierdzewnej 440. Jest to materiał tańszy, ale ma dobrą odporność na korozję. W porównaniu do typu 420 ostrość utrzymuje się lepiej, dzięki zawartości węgla 0,65 - 0,95% i wyższej twardości jest również bardziej odporne na zużycie.

Nóż można otworzyć obiema rękami i jedną ręką, do wyboru dwie opcje. Pierwszy to klasyczny peg, który jest mocno przymocowany do ostrza. Niemniej jednak mam co do tego dwa drobne zastrzeżenia. Ma jednostronną konstrukcję, która predestynuje Entomol tylko dla praworęcznych, a ponadto jego osadzenie w nożu mogłoby być bardziej estetyczne. Drugi wariant to flipper do wspomaganego otwierania. Producent tak ustawił mechanizm, że trzeba albo „pociągnąć” palcem wskazującym z odpowiednią siłą (inaczej ostrze nie otworzy się całkowicie) albo lekko machnąć nadgarstkiem. Otwieranie jest jednak płynne i szybkie, a ostrze blokuje się z zadowalającym kliknięciem po opisaniu półokręgu. Liner lock odpowiada za bezpieczeństwo.

Aluminium i drewno

Osada została zaprojektowana przez konstruktorów jako dwuczęściowa - mniejsza część u nasady ostrza wykonana jest ze stopu aluminium. Aluminium otrzymało ciemnoszare wykończenie, drewno - ciemnobrązowe do czarnego. Ta kombinacja wygląda atrakcyjnie, nie przyciągając niepotrzebnej uwagi. Boki mocowane są zawsze do korpusu trzema śrubami, które pełnią również funkcję elementu dekoracyjnego. Ich główki celowo nie są całkowicie osadzone w rękojeści, delikatnie wystają z jej obrysu i tym samym przyczyniają się do stabilniejszego chwytu. U niektórych producentów takie rozwiązanie przynosi efekt przeciwny do zamierzonego, ponieważ główki mają ostre krawędzie i nieprzyjemnie wciskają się w skórę. Z Entomolą to nie ma tego problemu, a nóż wygodnie i naturalnie leży w dłoni. O ile spasowanie boków z metalowym środkiem określiłbym jako bardzo precyzyjne, to powstało lekko nierówne połączenie między drewnem a częścią aluminiową. Na szczęście nie wpływa to negatywnie na chwyt ani użytkowanie scyzoryka.

Doceniam projekt - udany, a zarazem funkcjonalny design klamry do mocowania noża do kieszeni. Klips o szerokości prawie 9 mm przykręcany jest na samym końcu rękojeści, dzięki czemu Entomola prawie całkowicie wchodzi do kieszeni i nie ma niebezpieczeństwa, że ​​zgubisz ją poruszając się w terenie. Jednocześnie klamra ściśle przylega do rączki, dzięki czemu wystarczająco napina materiał i mocno trzyma EDC w kieszeni. Producent nie zapomniał o oczku na paracord czy pasek.

Z obiema włosko-słowackimi pięknościami najpierw wykonałem klasyczny „papierowy” test: przetnij kartkę A4 od góry do dołu. I choć miałem już w ręku noże za kilka złotych, a także customowe egzemplarze za wiele tysięcy, to chyba najlepiej z tym zadaniem poradziły sobie ostrza z TETRAO. Cięcia były gładkie i bez konieczności dociskania noże przecinały stronę bez jednego zadzioru. Ten wynik zaskoczył mnie szczególnie w przypadku Amanity, którego ostrze nie jest najcieńsze (4 mm z tyłu) i ma wyraźnie V-kształtny przekrój.

W kuchni i w lesie

Zachęcony sukcesem zabrałem też Amanitę do kuchni, gdzie czekały na niego gotowane żeberka wołowe. Mięso trzeba było oddzielić od kości i pokroić do zupy. Ostrze bez problemu poradziło sobie z beztłuszczową tkanką mięsną, tkanką tłuszczową i kolagenową tkanką łączną, a kości nie pozostawiły rys na ostrzu. Obróbka jedzenia zajęła około 30 minut, podczas których zauważyłem pierwszą wadę w urodzie „muchomora”. Choć nacięcia na wierzchu ostrza zapewnia naprawdę mocne podparcie kciuka, jest ono tak ostre, że podczas długotrwałej pracy skóra jest nieprzyjemnie podrażniona. A wystarczyłoby przy wyrobie sfazować krawędzie lub zastosować nacięcia z zaokrąglonymi brzegami.

Teraz ruszam z nożami tam, gdzie ich miejsce: do lasu. Po długiej, wielokilometrowej wycieczce nasza grupa zgłodniała, więc ostrza znów znalazły pracę. Tym razem było to wędzone mięso, świeże pieczywo i warzywa. Twarde i mocne ostrza kroiły paprykę i kiełbasę w cienkie plasterki, paradoksalnie Entomola okazała się lepsza w krojeniu chleba – jej cieńszy profil łatwiej penetrował zarówno twardą skórkę, jak i miękki środek. Przy obróbce drewna na ognisko role się odwróciły, kształtowanie ostrza Amanita dało lepsze efekt podczas ostrzenia patyków, a okrągły brzuch stałego noża naprawdę ułatwiał pracę. Ten kształt noża przydał się również podczas zeskrobywania wiórów z kory brzozowej.

Ponownie radość z pracy psuły tylko nieszczęsne nacięcia na ostrzu, a siniaków pozbyłem się tylko dzięki rękawiczkom taktycznym. Generalnie wolę rączkę o prostym kształcie – wgłębienie na palce jest zbyt „uniwersalne” i rzadko pasuje idealnie do konkretnego użytkownika. Dla Amanity ten strach okazał się błędny i pracowało mi się nim dobrze we wszystkich stylach chwytu. W końcu stałym nożem próbowałem wyciąć spróchniały pieniek. Spisał się świetnie, ale tym razem na boku pojawiły się pierwsze drobne ryski. Z drugiej strony resztki porcjowanego materiału nie przyklejają się do żadnego z ostrzy, a rezultatem jest łatwe czyszczenie.

Noże TETRAO oceniam jako niezawodne narzędzia, które nie tylko dobrze wyglądają, ale mimo swojej kompaktowości nie boją się też prawidłowej pracy. To stylowi i użyteczni pomocnicy, których nie będzieszs się wstydzić podczas polowania, trekkingu czy biwakowania. I ja też trzymam kciuki za filozofię marki – kto inny powinien chronić naturę, jak nie myśliwi i miłośnicy bushcraftu?

Autor bloga: Miroslav Mašek

Wyjątkowe i niezawodne noże TETRAO znajdziesz na: Noże TETRAO